Cześć, jestem Krystian. W grudniu tego roku będę obchodził okrągłe 40 urodziny. Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że moje życie będzie tak wyglądać, na pewno bym pomyślał, że to mało śmieszny żart… Ale jednak to jest rzeczywistość. W ubiegłym roku, dokładnie 19 lutego 2022r. miałem poważny wypadek samochodowy. W pierwszych godzinach i dobach nikt nie dawał mi szans na przeżycie. Cudem jest, że dziś mogę samodzielnie oddychać, myśleć, jeść. Pan Bóg widocznie ma dla mnie jeszcze jakiś plan na tej ziemi. Miałem dla kogo walczyć, bo mam wspaniałego syna Konrada, kochającą rodzinę i wspaniałych przyjaciół. Niestety w wyniku wypadku doznałem złamania wybuchowego kręgów TH7 i TH8 z uszkodzeniem rdzenia kręgowego co doprowadziło do porażenia kończyn dolnych. Pierwszą ukierunkowaną rehabilitację miałem we Wrześniu 2022r. w Ośrodku „Repty” w Tarnowskich Górach.

 

Niestety dopiero wtedy byłem uczony jak siadać na wózku, jak stabilnie na nim siedzieć i jak móc się samemu przemieścić z łóżka na wózek i z powrotem. Wzmocniły mi się również bardzo mięśnie rąk. W trakcie pobytu w Ośrodku moja żona złożyła papiery rozwodowe i wyprowadziła się z domu. Po wyjściu z Ośrodka, opiekę nade mną przejęła moja 62 letnia mama, która również jest osobą schorowaną. A całą moją drogą leczenia zajęła się siostra. Szukała odpowiednich lekarzy, profesorów, którzy mieli pomóc mi zdiagnozować przyczynę paraliżu. Wizyt było mnóstwo i niestety z każdej strony słyszeliśmy, że rdzeń jest przerwany, nie będę chodził. Jednak ona się nie poddawała i tym samym motywowała mnie.

Przełom nastąpił dopiero w Lipcu, gdzie po jednej z konsultacji skierowano mnie na badanie przewodnictwa rdzenia i 18.09.2023 okazało się, że rdzeń nie jest przerwany. Wciąż w okolicach odcinka brzusznego zachowane jest 20% czucia, a w nogach 10%. Powodem przez, który nie chodzę było brak prawidłowej rehabilitacji poszpitalnej, którą powinienem przejść jak najszybciej. Tym samym z tego powodu mój układ moczowy nie działa właściwie (każdego dnia i nocy muszę się cewnikować). Jednak wreszcie pojawiła się nadzieja. Teraz musimy odbudować stratę czasu i pobudzić nerwy do prawidłowego działania, ale do tego potrzebna jest kosztowna rehabilitacja. Niestety czasu nie mam dużo, bo każdy dzień, tydzień, miesiąc bez profesjonalnej rehabilitacji będzie powodował zanik czucia. Koszt leczenia miesięcznie to ok. 9 tys. złotych.

Z tego miejsca bardzo proszę o pomoc finansową i dołożenie maleńkiej cegiełki, abym mógł stanąć na nogi. Obiecałem sobie, że na 18 urodziny mojego syna, który każdego dnia wspiera mnie w tej ciężkiej dla mnie drodze, pójdę z prezentem o kulach, jest to moje marzenie, które dzięki Wam, wspaniałym ludziom będę mógł zrealizować.